wtorek, 18 sierpnia 2009

Seksi laska

Szedłem wąską uliczką centrum warszawy ściskając w dłoni kurczowo skrawek papieru z jej adresem. Ciężkie, sierpniowe powietrze pomieszane z pyłem smagało moje płuca. Mimo to podniecenie narastało z każdym krokiem bliżej jej domu. Gdy stanąłem przed drzwiami czułem się jak pierwszoroczniak we wrześniu, przestraszony, a jednak spragniony nowych doznań.
Wszedłem do środka, i ujrzałem ją jak leży swobodnie na łóżku rozłożona, czytając gazetę i pijąc whisky. Jej ciało okrywała kłusa sukienka z falbanami, wyraźnie podkreślająca talię, i unosząca biust. Mocny makijaż podkreślał jej władczość, a ciemnoczerwone usta sprawiały wrażenie jakby właśnie skończyły wysysać krew z czyjejś szyi. Czarne włosy wysoko spięte w kucyk nie dawały złudzeń, nie będzie tu romantyzmu, delikatności i czułości, samo jej spojrzenie mówiło jasno, kto komu ma się podporządkować. Mimo, że jej postać cała wyglądała majestatycznie, szczególną uwagę zwracały nogi. Długie, smukłe odziane w czarne, lakierowane sandałki na wielkim obcasie i delikatnym koturnie rozpalały mnie do czerwoności. Ona patrzyła na mnie mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu szyderczo się uśmiechając. Każda sekunda jej zwłoki przyprawiała mnie o potężne uniesienia, na przemian odczuwałem ogromne podniecenie i strach. Sekundy mijały jak minuty, minuty jak godziny a z każdym jej spojrzeniem atmosfera gęstniała coraz bardziej. Wreszcie przemówiła:
- Udało ci się tym razem nie spóźnić, ale nie licz, że to cokolwiek znaczy jak narazie. Musisz udowodnić swoją pełnię oddania
- Tak, pani, jak sobie życzysz – wydusiłem z siebie.
- Podobają ci się moje nowe szpilki?
- Ubóstwiam je pani
- To teraz będziesz miał okazję się im bliżej przyjrzeć. Wydaję mi się, że nieco się zabrudziły, więc chodź tu i wyliż je.
Podszedłem ostrożnie do niej, i nie patrząc jej w oczy uklęknąłem. Najpierw językiem musnąłem paseczek na kostce. Zapach świeżej skóry od teraz zawsze będzie kojarzony z tą chwilą. Zacząłem lizać jej obcas, dokładnie go ssąc, a ona jak gdyby nigdy nic nadal popijała swój drink, ze wzrokiem utkwionym gdzieś za oknem.
- druga – rozkazała krótko. Nie była tym typem dominy, która swój autorytet budują na histerycznym wrzasku i katowaniu swojego partnera. To było znacznie poniżej jej poziomu. Ochoczo zabrałem się za drugi trzewik czując, że moje zachowanie jest w coraz większym stopniu kontrolowane przez moje libido niż przeze mnie.
- Czemu przestałeś lizać, przecież wyraziłam się jasno, mają być czyste i lśniące.
Rzeczywiście, zamyśliłem się i nie dopełniłem swojego obowiązku. Padł na mnie blady strach. Ona chwyciła mnie za twarz i przyciągnęła do siebie.
- Może zaschło ci w pysku, co? Teraz mam nadzieję, że się poprawisz. - i splunęła mi gestą śliną wprost do ust. Połknąłem ją i z rozkoszą i uniżenie przepraszając wróciłem do jej stóp. Tym razem zabrałem się za to z prawdziwym entuzjazmem i po niedługim czasie moja pani zadowolona z mojej pracy odepchnęła mnie stopą od siebie. Wstała i powolnym krokiem przeszła się po pokoju.
- Nie wiem właściwie czemu jestem dziś dla ciebie taka dobra. Teraz czas na odrobinę rozkoszy dla mojej mrocznej natury - Jej oczy rozbłysły szaleńczym blaskiem. Zdecydowanie lubiła to robić, była w swoim żywiole. Uśmiech momentalnie znikł z jej twarzy i podeszła do mnie
- Wstawaj – znów ten żołnierski ton, a ja usłuchałem posłusznie. Ściągnęła mi pasek od spodni i założyła go na szyi. Następnie zerwała ze mnie każdą część garderoby po kolei, aż do kompletnej nagości.
- Połóż się na brzuchu. Powiedz mi piesku, czy kochasz swoją panią na tyle by zostać nawet jej podnóżkiem? – Powiedziała depcząc mnie po plecach
- Tak pani, z rozkoszą
- Nawet, jeśli to będzie to na tyle nieprzyjemne jak teraz? – W tym momencie poczułem jak jej obcas wbija mi się w policzek. Syknąłem z bólu, lecz zdołałem z siebie wydobyć potwierdzenie. Wyraźnie rozbawiło ją to, więc uklęknęła przy mojej twarzy i powiedziała:
- Jesteś słodki piesku, – po czym ni stąd ni zowąd splunęła prosto na twarz. Znów wybuchła śmiechem. Wstała i zaczęła mi swoją ślinę rozsmarowywać butem na twarzy. Wyraźnie rozbawiona podeptała mnie jeszcze przez chwilę, trzymając się mocno paska obwiązanego na mojej szyi. Brak tlenu wyraźnie potęgował doznania. Kiedy się już znudziła, usiadła znów na sofie i się zamyśliła na dłuższą chwilę? Ja nadal cierpliwie leżałem na ziemi nie śmiać się odezwać czy nawet spojrzeć.
- Wiem, co zrobię. – Przerwała milczenie. – Skoro tak mnie kochasz to chce wiedzieć ile zniesiesz cierpienia i upokorzenia dla mnie. Nie wieżę, żebyś był zdolny do bezgranicznej miłości. Ale jeśli twój test się powiedzie, możesz liczyć na moją łaskawość dziś wieczorem.
Podeszła do mnie chwytając mnie za pasek na szyi i pociągnęła za sobą w stronę stołu, po drodze chwytając za pejcz. Wiedziałem, co to oznacza i przygotowywałem się na to, że najbliższa godzina będzie spędzona na walce z piekącym bólem i słabnącym z wycieńczenia ciałem. Oparła mnie o blat na współ zgiętego i spokojnie się oddaliła. Moje ciało drżało z podniecenia, a słone krople potu spływały wprost do ust. Rozkoszowała się moim strachem, przeciągała chwilę pierwszego uderzenia, krążąc w tę i z powrotem, jak tygrys w klatce. Nagle świst przeszył powietrze. Piekący ból rozpłynął się po plecach jak rozlana stal. Syknąłem z bólu, a ona od razu chwyciła mnie za włosy i powiedziała: Nie marudź panienko, bo jak nie, to będę cię musiała zlać jeszcze bardziej za okłamanie pani. Mówiłeś, że zrobisz dla mnie wszystko, a ty już się poddajesz. Nie bądź żałosny. Wykrzyknęła i natychmiast wydzieliła dwa następne ciosy. Starałem się tłumić jęk bólu w sobie, jednak było to ciężkie zadanie. Ją wyraźnie bawiła moja walka z samym sobą, dlatego kolejne ciosy wyprowadzała miarowo, w delikatnie części ciała, jak uda czy pośladki. Bezlitośnie, gdy kolejne ciosy padały na moje ciało wyraźnie słabłem, a jej jakby przybywało sił. Pierwsze strumyczki krwi zmieszanej z potem spływały po pośladkach. Ten widok rozpalił w niej jeszcze większą rządze. Powoli zaczynałem tracić przytomność z bólu, jednak wiedziałem, że moim obowiązkiem jest spełnianie jej zachcianek, sprawianie jej przyjemności. Nadawało to sens mojemu istnieniu, wszystko ci miałem chciałem jej oddać. Ostatnie kilka ciosów były wyjątkowo mocne, wymierzone z prawdziwą rozkoszą. Po wszystkim padłem na kolana by móc odsapnąć. Jednak ona miała już inne plany. Podeszła do mnie od tyłu i podniosła za włosy. Kiedy jej twarz zrównała się z moją powiedziała cicho:
- Ból fizyczny jakoś znosisz, ciekawe ile zniesie twoja męskość.
- Zrobisz, co zechcesz pani. – Uśmiechnęła się i pogładziła mnie po twarzy. Potem chwyciła mnie zdecydowanie za ramię i włosy i położyła na stole twarzą do ziemi. Na chwilę gdzieś wyszła a kiedy wracała usłyszałem trzask zakładanej rękawiczki lekarskiej.
- Teraz będę się do ciebie zwracać suczko, dobrze suczko?
- Tak pani
Kopnięciem rozstawiła szerzej moje nogi nałożyła odrobinę żelu na palce. Zaczęła nimi pocierać dokładnie mój tyłek, powoli wkładając jeden paluszek. Gdy moja dziurka już go zaakceptowała gwałtownie go wyciągnęła. I znów słysząc mój jęk zachichotała. Pochyliła się i szepnęła mi na ucho:
- Chcesz być moją suczką?
- Pragnę tego, moja Pani.
- Jak bardzo?
- Nieskończenie
- Mógłbyś być chociaż trochę ze mną szczery suczko. – powiedziała z pogardą po czym wsadziła drugi palec w mój tyłek. Zaczęła nimi ruszać coraz szybciej i szybciej, ciągle obracając, zmieniając kąt i siłę .
-Kim jesteś?
-Twoją dziwką, moja Pani.
- Błąd suczko. Jesteś ostatnią zeszmaciałą dziwką. A co się z takimi robi?
- Rżnie się, moja Pani.
- Błagaj, czemu niby miałabym ci sprawiać przyjemność?
- Och, pani, błagam cię, zrobie wszystko, tylko zerżnij mój skurwiały tyłek.
W odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech. Palcówka stawała się coraz silniejsza. Pani wsadziła trzeci palec. Zaczęła pchać coraz głębiej i głębiej sięgając mojej prostaty. Czułem, że mój odbyt zaraz pęknie, nie byłem przyzwyczajony do tego typu zabaw. Ona jednak nie przestawała. Mój żylasty kutas naprężył się, czułem, że zaraz dojdę. Nie to było jednak w planach pani. Znów gwałtownie wyciągnęła dłoń. Ściągnęła rękawiczkę i dała mi palce do oblizania a ja sałem je z największą rozkoszą.
- Grzeczna suczka – powiedziała, po czym złożyła gorący pocałunek na mych ustach, mocno gryząc moje wargi i język, po czym zostawiła solidną porcję śliny w mych ustach. Przeciągnęła się, wyraźnie szukając kolejnej rozrywki. Po chwili usiadła na sofie i przywołała mnie do siebie. W lewej ręce trzymała znów szklankę z whisky, a w prawej pejcz. Przypełzłem bez zwłoki do niej na czworaka czekając usłużnie na rozkaz. Pociągnęła większy łyk, po czym powiedziała.
- Jesteś dziś wyjątkowo dobrym pieskiem, dlatego powierze ci coś specjalnego. Wyliżesz dokladnie moją cipkę.
Kiedy już chciałem zerwać z niej majtki dostałem siarczystego klapsa w pysk.
- Od kiedy to pieski mają rączki? Zębami!
Wydawało się to trudniejsze, jednak szybko sobie z tym poradziłem wiedziony pragnieniem sprawiania rozkoszy mej Pani. Rozchyliła powoli nogi, masując swoją śliczną, nabrzmiałą muszelkę.
- Nie śpiesz się – powiedziała, po czym wyciągnęła się na sofie.
Ochoczo zaatakowałem językiem wargi mojej pani. Czułem się zaszczycony. Zacząłem je dokładnie oblizywać dookoła, rozkoszując się smakiem jej soczków. Muskane wargi napłynęły jeszcze bardziej krwią, a moja Królowa chwyciła mnie mocno za włosy
Zaczęła dociskać moją twarz do swojej cipki. Czułem jak jej soki spływają mi po brodzie. Wysługiwała się moją twarzą jak wibratorem i to uprzedmiotowienie stanowiło o przyjemności jaką osiągałem z tego. Mój język coraz silniej pocierał cipkę, łechtaczkę, a jej oddech stawał się coraz cięższy i szybszy. Chwyciła moją głowę obiema rękami oraz objęła nogami.
- Liż to psie! Mocno! Krzyczała szarpiąc mnie za włosy. Czułem jak jej szpilki wbijają mi się w plecy, lecz nie czułem już bólu, tylko czystą rozkosz. Ssałem jej łechtaczkę i wargi z całych sił, mimo braku oddechu. Wreszcie spazm orgazmu przeszył jej ciało, wygięła się w łuk jak kociak a obcasy podrapały mnie do krwi. Przez chwilę dochodziła do siebie. Po czym nachyliła się nade mną i odchylając moją głowę za włosy ugryzła mnie boleśnie w wargę. Następnie splunęła mi do ust krwawą śliną.
- Może być piesku. Ale to nie koniec! - powiedziałą wstając.
Patrzyłem jak odwraca się do mnie tyłem i słodko kręcąc tyłeczkiem wypięła się w kierunku mojej twarzy.
- Czy wiesz co masz zrobić? – zapytała odchylając ręką pośladek
- Czy Pani sobie życzy żebym wylizał jej śliczny tyłeczek?
- Brawo piesku, nie jesteś taki głupi na jakiego wyglądasz. – rzekła, po czym drugą ręką docisnęła moją twarz miedzy swoje pośladki. Pocierała nimi o moją twarz, a ja mimo, że bez tchu ochoczo lizałem jej kakaowe oczko. Nie omijając ani skrawka, starałem się zagłębić w nie jak najdalej, by moja pani była ze mnie zadowolona!
-Tak, psie, lubisz lizać mój tyłek? – zapytała, po czym wyciągnęła moją twarz spomiędzy swych ślicznych krągłości.
- Uwielbiam, Pani – wysapałem próbując złapać oddech.
Pani wstała i usiadła na sofie. Butem muskała moje usta, zataczając kręgi obcasem wokół ust, poczym popchnęła mnie nim na ziemię. Upadłem na plecy a ona od razu usiadła mi na twarzy. Miała nade mną pełną kontrole i umiała z tego korzystać. Lizałem na zmianę jej tyłek i cipkę a jej soki ciekły mi po twarzy. Gdy wstała, byłem wykończony. Popatrzyła na mnie i na mojego sterczącego kutasa.
- A kto ci pozwolił się tak podniecać? Czy powiedziałam, że masz być gotowy?
- Nie pani, przepraszam – wydukałem pesząc się.
- Twój niegrzeczny kutas musi zostać ukarany, takie są zasady. – rzekła wyraźnie zadowolona z tego obrotu rzeczy. Klęknęła koło mnie i wzięła mojego fiuta do ręki. Masowała go ręką najpierw delikatnie, lecz potem ścisnęła go tak mocno, że zmienił kolor na fioletowy.
- Wiesz jaka jest najlepsza metoda na takie niegrzeczne kutasy? Porządny klaps – powiedziała zdzielając mojego małego siarczystym ciosem. Kurczyłem się z bólu, a ona okładała go takimi klapsami jakby był to worek bokserski. Potem wstała i zaczęła czegoś szukać w szafie. Miałem okazję wtedy podziwiać jej ciało, jak dostojnie kroczy na swych obcasach, zalotnie wypinając swój tyłeczek w moją stronę. Ten widok wzmacniał moje spazmy podniecenia, marzyłem tylko o tym, żeby mnie uwolniła od mojego cierpienia. Wreszcie podeszła do mnie i rozwiązała zwój liny, który trzymała w ręce. Chwyciła jeden koniec i okręciła go na moich jądrach, ściskając je boleśnie. Dalej zaczęła go przeplatać dookoła mojego fiutka i pociągnęła go w tył. Mój nabrzmiały penis wygiął się boleśnie ku dołowi. Resztę sznurka obwiązała dookoła moich rąk za plecami. Klęczałem w ten sposób przed nią a ona krążyła dookoła mnie napawając się widokiem mojego cierpienia przeplatającego się z ekstazą.
- Teraz to mój kutas i mogę z nim zrobić co chcę. – powiedzała szarpiąc boleśnie za sznur.
- Mogłabym go rozdeptać, gdybym tylko chciała prawda?
Rzeczywiście zaczęła swoją ostrą szpilkę wbijać w główkę fiuta. Ból stawał się naprawde mocny, jednak ja nadal pragnąłem, żeby to robiła
- Tak Pani, zrób z nim co chcesz!
Klęknęła przede mną, spojrzała głęboko w oczy i wymierzyła mocny cios w twarz. Jęknąłem cicho.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić z moim kutasem, piesku. – powiedziała i splunęła mi prosto w usta.
Chwyciła mojego penisa w rękę i powoli zaczęła masować mrucząc przy tym jak kocica. Obfita porcja śliny pociekła na czubek mego fiuta, a pani dokładnie rozprowadziła ją po całym trzonku. Spazmy rozkoszy miarowo rozpływały się po moim ciele. Jej ruchy stawały się coraz szybsze, ucisk mocniejszy a mruczenie zmieniło się w orgazmiczne westchnienia rozkoszy. Podniecała ją pełna kontrola nade mną, a ja oddawałem się jej. Mocno trzepała mojego kutasa sapiąc i jęcząc. Kiedy nagle poczułem, że nie wytrzymam ani sekundy dłużej chciałem się odsunąć ale ona mocno przytrzymała mnie a gigantyczna porcja spermy trysnęła na jej buty.
- Zapaskudziłeś mi całe stopy psie, masz to teraz wylizać.
Ja krańcowo wyczerpany sapałem leżąc bezwładnie na ziemi. Jednak pani nie mogłem się sprzeciwić. Doczołgałem się do jej stóp i posłusznie zacząłem chłeptać. Słony smak spermy nie był przyjemny, jednak rekompensowało mi to poczucie, że dobrze jej służyłem. Dokładnie wylizywałem każdy skrawek lakierowanej skóry, tak, że znów błyszczały. Patrzyła na mnie z zadowoleniem, kiedy pełzałem u jej stóp zlizując własną spermę, cały w jej ślinie. Po chwili skierowała swoje kroki znów w stronę sofy i szklanki whisky. Pociągając solidny łyk rozciągnęła się na leżeniu i powiedziała do mnie:
- Na nic mi się już dziś nie przydasz, ubieraj się i spadaj do domu. Może kiedyś jeszcze do czegoś mi się przydasz.
Wstałem z ziemi i zacząłem się zmagać z węzłami. Szybko sobie z nimi poradziłem, bo nie były zbyt mocno zawiązane, więc chwyciłem ubrania i wybiegłem z mieszkania. Nie chciałem się narażać mojej pani, chciałem tylko służyć. Jak najdłużej i jak najczęściej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz